Mowa pożegnalna dla Małgorzaty Markiewicz, wielkiej Przyjaciółki Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Od pierwszej chwili istnienia Fundacji Pani Małgorzata i Jej Biuro Architektoniczne czuwały nad budową i remontami w Teatrze Polonia i w Och-Teatrze, które powstały w budynkach dawnych kin warszawskich.
Kochana Małgosiu!
Byłaś wspaniałym Człowiekiem.
Wielką przyjaciółką świata i ludzi.
Dla mnie, wcześniej mojego męża i całej naszej fundacji byłaś człowiekiem opatrznościowym.
Cocteau napisał kiedyś utwór sceniczny La Voix humaine – „Głos ludzki”, choć słowo humaine jest na język polski właściwie nieprzetłumaczalne, kiedy widziałam ten tytuł, zawsze myślałam – to głos Małgosi. W każdej sprawie.
Budowałaś z nami wszystko od początku, czuwałaś nad zmianami, kolejnymi remontami, pomysłami a przede wszystkim przez cały ten czas, 11 lat wspierałaś, byłaś wiernym, wdzięcznym i oddanym widzem naszych teatrów i wszystkich ludzi tam pracujących. Dziękujemy.
Przez te wszystkie lata, byłaś nie tylko naszą wielką przyjaciółką, ale także głosem rozsądku. Kiedy nie dawałaś rady mnie powstrzymać od pochopnych, jak twierdziłaś decyzji, mimo to rzucałaś się razem ze mną w trudne, nie do załatwienia, wydawałoby się sprawy i dzięki Tobie się udawało.
Przy powstawaniu Teatru Polonia zrobiliśmy razem rzeczy nie do zrobienia a Ty cały czas nas prowadziłaś, byłaś przy nas, a mnie specjalnie, w sytuacjach kryzysowych, dodawałaś odwagi i trzymałaś za rękę.
Gdyby nie Ty i Twoi przyjaciele, współpracownicy, twoje biuro architektoniczne, nie wiem jak byłoby z powstaniem i Teatru Polonia i potem Och-Teatru. Nasza, moja wdzięczność za to wszystko będzie towarzyszyć pamięci o Tobie na zawsze.
Małgosiu, kochałaś piękno i ludzi. Lubiłaś nawet ich zły gust i rozumiałaś słabości. Miałaś bezbłędne wyczucie stylu i funkcjonalności. Twoje poczucie harmonii, ładu, urody życia i rzeczy, porządkowało świat. Twoja wiedza, rzetelność, fachowość, doświadczenie, pomagały we wszystkim. Dziękujemy Ci.
Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się nie tak dawno, oglądałyśmy na nowo naszą ulubioną książkę o kolorach we wnętrzach i cieszyłyśmy się na wiosnę która nadchodzi. Powiedziałaś do mnie – na święta kupię dwa piękne świeczniki i będę paliła w nich świece, bo to takie zbędne i takie eleganckie. Mówiłaś, że bolą Cię te czasy, byle jakie. Chciałaś, żeby ludzie otaczali się pięknem i cenili sztukę, sztukę życia w szczególności. Pomagałaś im w tym.